Świat widziany oczami osiołka.

Czy kino jest nas w stanie jeszcze zachwycić? Czy może pokazać coś nowego? Czymś nas zaskoczyć?
Okazuje się, że tak! Ja dzisiaj przeżyłam taki właśnie poruszenie, oglądając nominowany do Oscara film Jerzego Skolimowskiego „IO”. Film o….. perypetiach osiołka.


Można powiedzieć, że to swego rodzaju kino drogi. Opowieść o przygodach ciekawskiego IO, który dziełem przypadku zaczyna swoją wyjątkową podróż po świecie. Zabrany z cyrku, trafia do stadniny koni, by następnie wylądować na farmie, a w pewnym momencie nawet na na meczu piłki nożnej małomiasteczkowej drużyny. W swojej podróży spotyka ludzi, którzy traktują zwierzęta na swój własny, egoistyczny użytek. IO staje się maskotką, zabawką, rozrywką dla innych albo celem agresji lokalnych kiboli. Gdy trafia do kliniki weterynaryjnej, lokalny sprzątacz dziwi się, że zwierzę nie zostaje uśpione. Ile razy słyszymy  komentarze, że „to tylko zwierzę”, „zwierzę to przecież nie człowiek”. Twórcy filmu w niezwykle refleksyjny sposób pokazują, że zwierzęta to również istoty czujące, wrażliwe, zasługujące na najwyższy szacunek. To ważne przypomnienie, bo  ludzkość o tym zapomniała budując swoje szklane domy i wierząc, że panuje nad naturą. Nic bardziej mylnego. Człowiek niszcząc naturę, niszczy też samego siebie.


IO to niemy, ale wnikliwy obserwator, który wypunktowuje grzechy ludzkości trafiając w coraz to nowe miejsca. Osiołek przygląda się światu. A my widzimy ten świat jego oczyma.  I to nie jest bajkowa rzeczywistość. Piękno przyrody przenika się z grozą współczesnych zagrożeń. Polowań, wyzysku, zarabianiu na futrach, mięsie. Miejmy nadzieję, że ten obraz pozwoli się niektórym otrząsnąć i spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy, chociażby właśnie tej oślej.  Wszak nasz bohater jest niemal tacy jak my. Wrażliwy, ciekawski, goniący za wolnością, tęskniący za poprzednim domem i swoją oddaną opiekunką. W jego melancholijnym spojrzeniu  możemy odnaleźć samych siebie.

To kino zaangażowane, ale też bardzo poetyckie. Niezwykle wrażenie robią zdjęcia Michała Dymka, młodego operatora i towarzysząca im muzyka. Subtelne obrazy mieszają się z kadrami pełnymi nasyconych kolorów, zwiastujących nadchodzące niebezpieczeństwo.  Wzruszenie i zachwyt przenikają się z gniewem i złością. Oglądając film mamy do czynienia z całym wachlarzem rezonujących w nas emocji. A chyba właśnie o to chodzi w dobrym kinie: żeby dawało do myślenia, ale i sprawiało, że nie pozostajemy wobec niego obojętni.

0 comments on “Świat widziany oczami osiołka.Add yours →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.