O tym dlaczego warto wybrać się w sierpniu na Podkarpacie – w rozmowie z dyrektorem festiwalu Kinobus – Maciejem Gilem.

Maciej Gil

 Festiwal „Kinobus” już co raz bliżej. Zapraszam Was więc do poznania głównodowodzącego tego niezwykłego projektu – Pana Macieja Gila. To człowiek-orkiestra, dla którego kino to ogromna pasja. Jest historykiem kina i animatorem kultury filmowej. Współtworzył wiele festiwali filmowych, m.in. jest dyrektorem programowym Przeglądu Filmowego Kino na Granicy w Cieszynie, udzielał się przy organizacji Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu. Jest wiceprzewodniczącym Rady Polskiej Federacji Dyskusyjnych Klubów Filmowych. Dwukrotnie odbierał Nagrodę Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej: za dyskusyjny klub filmowy oraz za wydarzenie filmowe. Ogląda filmy, pisze o nich, ocenia. Teraz zaprasza na pokład Kinobusu.

Magdalena Łoboda: Co było dla Pana inspiracją w stworzeniu takiego właśnie formatu festiwalu filmowego?

Maciej Gil: Bezpośrednią inspiracją był słowacki Kinobus, od dobrej dekady organizowany przez osoby związane z ośrodkiem kultury stworzonym w niemal nieczynnej stacji kolejowej Žilina-Záriečie. Świetne miejsce, świetni ludzie, świetna inicjatywa. Jeżdżą po Słowacji, nawiedzają kina, organizują projekcje, zwiedzają, bawią się. Podpatrywałem ich i w końcu powiedziałem kolegom i koleżankom z Fundacji Wspierania Kultury Filmowej Cyrk Edison, w której działam: a gdyby tak u nas? Ich reakcja była entuzjastyczna. Tu pojawia się kolejna inspiracja: uwielbiam małe kina – nasza fundacja prowadzi w Krakowie dwa: Agrafka i Kika – lubię też odkrywać dzieje kin już nieistniejących. Nic na to nie poradzę, ale dla mnie to fascynujące historie… Potem nadeszło wsparcie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i ruszyliśmy z kopyta. Ale nie chciałbym nazywać Kinobusu festiwalem filmowym, może raczej – kinowym. Oczywiście pokażemy filmy, ale będzie ich przecież mniej niż odwiedzonych kin.

Magdalena Łoboda: Jaki jest klucz wyboru filmów, które pojawią się w ramach festiwalu?

Maciej Gil: Głównie będą to filmy związane z charakterem naszej imprezy, czyli opowiadające o kinach. Pokażemy nowelowy „Kocham kino”, w którym swoją miłością do świątyń X Muzy dzielą się najwięksi twórcy światowego kina, pokażemy też świetny słowacki dokument „Kino Świat” Marka Janičíka o niemałym kinie w małej wsi. Zaczynamy naszą wyprawę w Muzeum Dobranocek ze zbiorów Wojciecha Jamy w Rzeszowie, więc tam obejrzymy najstarsze polskie dobranocki. W brzozowskim Kinie Sokół w sobotnie przedpołudnie pokażemy animowane filmy dla dzieci i wzbogacimy je warsztatami plastycznymi. Trochę tego będzie.

Magdalena Łoboda: Jaka przyszłość czeka lokalne DKF-y? Czy widzów jest co raz bardziej skazany na multipleksy?

Maciej Gil: Nie da się zestawiać klubów filmowych i kinowych molochów. Trudno nawet porównywać małe kina studyjne z tymi wielosalowymi. Widzowie są skazani na swoje potrzeby i ambicje – jeśli szukają filmowej sztuki, a nie papki, znajdą ją z pewnością, choć niekoniecznie tuż za rogiem czy w pełnej blichtru galerii handlowej. Wszystko sprowadza się do ludzkich preferencji. I do edukacji filmowej czy medialnej, która w Polsce mocno kuleje, ale to temat na inną opowieść. A jaka przyszłość czeka lokalne DKF-y czy kina studyjne? Pewnie niełatwa. Ale dopóki będą ciekawi świata i innych widzowie oraz charyzmatyczni liderzy, będą trwać, a może i rozkwitać.

Magdalena Łoboda: Oprócz oryginalnej formuły, czym jeszcze chce Pan zaskoczyć uczestników festiwalu?

Maciej Gil: Liczę, że sama formuła będzie zaskoczeniem. Tego wszakże jeszcze w Polsce nie było. Liczę, że zaskoczeni będą kondycją i wyglądem kin, które odwiedzimy. Liczę wreszcie, że okryjemy dla pasażerów Kinobusu atrakcje Podkarpacia, regionu nieobecnego na polskiej mapie filmowo-festiwalowej.

 Magdalena Łoboda: Skąd pomysł, aby Kinobus odwiedzał właśnie Podkarpacie? Czy ma Pan jakiś szczególny sentyment do tego miejsca?

Maciej Gil: W sumie nie mam. Bywałem tam i bywam. Łaziłem po Bieszczadach i Beskidzie Niskim, znam Przemyśl, Jarosław, Sanok, Krosno, Jasło, Duklę, oczywiście Rzeszów. Pozytywnych skojarzeń z Podkarpaciem mam niemało. Negatywne też mam, ale nie brnijmy w politykę. To region, który z pewnością warto poznać. No i, to już mówię z perspektywy krakusa, Podkarpacie stało nam się niedawno „bliższe”, od kiedy do Rzeszowa można dojechać autostradą, w dodatku ciągle jeszcze bezpłatną.

Chociaż… Do Sanoka mam sentyment – i to niemały! Tam wszakże odbył się w 2001 roku Festiwal Filmowy Sanok 1, który później przemianował się na Nowe Horyzonty i przeniósł do Cieszyna, by wreszcie zakotwiczyć we Wrocławiu. Sanok 1 to festiwal legendarny – w najściślejszym tego słowa znaczeniu. Pracowałem tam jako wolontariusz w Kinie Pokój, to był mój pierwszy festiwal filmowy z życiu, a moim szefem był Robert Skrzydlewski, prezes Fundacji Cyrk Edison. To kino jest dzisiaj dyskoteką i oczywiście znajduje się na naszej trasie. Oj, powspominamy!

Magdalena Łoboda: Czym dla Pana jako widza jest kino?

Maciej Gil: Tu chyba powinna paść jakaś kwiecista, nieznośnie bombastyczna deklaracja miłosna, prawda? Spróbuję nieco uciec od tego – ja po prostu uwielbiam oglądać filmy, dobre i najlepsze filmy, w dodatku w małych kinach, gdzie – co powtarzam na każdym kroku – szuka filmowa i widzowie traktowani są podmiotowo. A kina, te małe dzisiejsze oraz małe i wielkie z dawnych czasów, jako miejsca, gdzie dochodzi do spotkania filmu i widza, to skarbnice opowieści wciąż niepoznanych… Część z nich staramy się wpleść w trasę Kinobusu.

Magdalena Łoboda: Do kogo przede wszystkim skierowany jest Kinobus? Jaka jest dziś festiwalowa publiczność? Czy łatwo ją zaskoczyć, zachwycić?

Maciej Gil: Dla osób otwartych na nieoczywiste spędzenie weekendu. To nie jest impreza tylko dla fachowców, nie tylko dla kinofilów i filmologów. Bo wyobraźmy sobie: pięćdziesiąt osób, jeden wehikuł, trzy dni, kilkanaście miejscowości i tyleż kin, trzy oryginalne muzea, dwie projekcje plenerowe i tyleż imprez integracyjnych. Wszystko za bardzo niewygórowaną cenę. Czyż nie jest to kusząca oferta?

A na pytanie, jaka jest dzisiejsza festiwalowa – mówimy o poważnych festiwalach, gdzie czci się sztukę filmową – publiczność, odpowiem bardzo krótko: wymagająca i nieprzewidywalna. Mówię to z szacunkiem i świadomością, że festiwalowe propozycje muszą korespondować z tymi cechami.

0 comments on “O tym dlaczego warto wybrać się w sierpniu na Podkarpacie – w rozmowie z dyrektorem festiwalu Kinobus – Maciejem Gilem.Add yours →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.