Pierwszy dzień Festiwalu – sobota 9.07

fotka do www

Pierwszy dzień Sopot Film Festiwal upłynął mi pod znakiem spotkań z historiami silnych, ale i wrażliwych kobiet. Były to historie zupełnie różne, ale każda z nich dotyczyła jednej z najsilniejszych i najtrudniejszych emocji – miłości.

W kameralnym teatrze Boto wyświetlono dokumentalny film „Janis” autorstwa Amy Berg, opisujący życie oraz karierę jednej z najsłynniejszych artystek  – Janis Joplin. Oczywiście wiedziałam sporo o niej samej, muzyce jaką tworzyła czy też jej tragicznej śmierci, ale do tej pory nie miałam szansy naprawdę poznać jej jako człowieka. Amy Berg pokazuje ewolucje Janis Joplin, która z introwertycznej, wyszydzanej dziewczyny przeistacza się w prawdziwą artystkę. To muzyka pozwala jej być sobą i pomaga wykrzyczeć wszystkie emocje, które siedzą gdzieś głęboko w jej wnętrzu. Za ten talent do wyrażania uczuć zapłaciła najwyższą cenę. Marzyła o sukcesie, który utożsamiła z akceptacją, której zawsze jej brakowało. Mimo wielu fanów – wciąż jednak tak naprawdę była samotna. Gdy była na scenie – czuła się wyjątkowa – ale gdy gasły świata brakowało jej zwykłej, czystej miłości  drugiego człowieka.

Lata 60-te to był czas szaleństwa, wolności, ale i narkotyków. Niestety również Janis nie była od nich wolna. Walczyła z uzależnieniem, chciała się zmienić – nie zdążyła. Reżyserka w przejmujący sposób opowiedziała jej historię, ale stroniła od egzaltacji i skupiła się przede wszystkim na faktach i relacjach najbliższych jej osób. Jednocześnie film nie jest suchym dokumentem. Muzyka, wyraziste teksty i listy, które Janis wysyłała co jakiś czas do rodziny,  opisują jej wrażliwość i są ważnym głosem w opowieści o tej utalentowanej dziewczynie z Teksasu.

Kolejnym filmem, jaki miałam okazję zobaczyć był niezwykłe poruszający dramat Maiwenn, „Moja miłość” z Vincentem Casselem i Emmanuelle Bercot w rolach głównych.  To przejmująca opowieść o trudnej relacji między dwojgiem ludzi. Któregoś wieczoru Tony poznaje w klubie Georgio. Od razu rodzi się między nimi uczucie. Mężczyzna jest nieprzewidywalny i niedojrzały, to, co na początku fascynuje Tony, staje się potem jej przekleństwem. Kobieta zostaje uwikłana w niebezpieczną relację, z której nie umie się wydostać. Nie umie, ale też nie chce. Czuje, że jest ofiarą, a mimo to wciąż wybacza Georgio, bo pragnie mieć w końcu kompletną rodzinę, nawet za cenę cierpienia. Jeśli przetłumaczymy dosłownie tytuł filmu, to brzmi on „Mój król” – i tak właśnie wygląda relacja bohaterów. To Georgio jest osobą, która dyktuje warunki, mówi, że chce mieć dziecko, chce się przeprowadzić czy też chce skorzystać z uroków małżeńskiej wolności. Tony staje się bezwolna. Jej chwile buntu trwają krótko, bardzo szybko powraca do statusu uległej partnerki. Choć patrząc na to wszystko z boku, taka postawa bohaterki może irytować, to jednak widząc co przeżywa, jak bardzo trudno jej się pogodzić z własnymi emocjami – stajemy po jej stronie. To ona jest wojowniczką, która wciąż na nowo próbuje ułożyć swoje życie.

„Moja miłość” nie jest łatwym w odbiorze filmem. Dość brutalnie rozprawia się ze współczesnymi związkami. W świecie, w którym często rządzi „ja” ciężko znaleźć receptę na udane „my”. Reżyserka oczywiście pokazuje dość skrajny przypadek, ale temat skomplikowanej miłości i kobiet kochających zbyt mocno jest niestety aż nazbyt uniwersalny.

 

0 comments on “Pierwszy dzień Festiwalu – sobota 9.07Add yours →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.