Sopot Film Festival – dzień pierwszy

poziom

Dziś rozpoczęła się 15. edycja międzynarodowego festiwalu filmowego „Sopot Film Festival”. Po raz kolejny sopocki kurort na tydzień stanie się stolicą światowego kina. Pokazane zostaną filmy nagradzane na międzynarodowych festiwalach, odbędzie się przegląd kina skandynawskiego, retrospektywa Jerzego Skolimowskiego – jednym słowem czeka nas prawdziwa filmowa uczta. Widać, że z roku na rok festiwal prezentuje coraz wyższy poziom, pokazywane są filmy ważne, często nie docierające do polskich  kin w normalnej dystrybucji. To szansa nie tylko na nadrobienie filmowych zaległości, ale i na rozwijające spełnienie wolnego czasu.

Carte-Blanche-11Pierwszym filmem jaki udało mi się dziś zobaczyć był „Carte blanche” Jacka Lusińskiego. To historia oparta na autentycznych wydarzeniach, opowiadająca o nauczycielu historii w jednym z lubelskich liceów, który w wyniku choroby genetycznej zaczyna nagle tracić wzrok. Początkowo bohater załamany diagnozą myśli nawet o samobójstwie. W końcu jednak decyduje się nie mówić nikomu o swojej przypadłości żyjąc i pracując tak jak dotychczas. Na film poszłam trochę z sentymentu do Lublina, w który mieszkałam wiele lat. Miasto towarzyszy bohaterowi jako przestrzeń coraz trudniejsza do opanowania. Jawi się coraz bardziej jako świat „za mgłą”, który reżyser wraz z operatorem też dość specyficznie przedstawił – nadając mu niekiedy poetycki wymiar, ukazując jako fantazję barw, świateł, krzyżujących się ulic i mknących trolejbusów.

Kacper postanawia za wszelką cenę nauczyć się radzenia sobie w nowych okolicznościach. Jak na ironię, nagle ten nie zauważany dotąd nauczyciel zostaje doceniony przez dyrektor szkoły i obejmuje wychowawstwem klasę maturalną. Sytuacja się komplikuje, nie można już udawać próbując przetrwać każdego dnia. Poza własnym życiem i zdrowie, Kacper musi nagle wziąć odpowiedzialność za swoją decyzję i za młodych maturzystów (szczególnie tych buntujących się przeciw systemowi). Aby dodać jeszcze trochę błysku filmowi – reżyser dodaje również wątek romansowy. Mamy przepis na kinowy hit  – czy aby na pewno? Historia Kacpra Bielika jest niezwykła i stanowi ogromną inspirację dla twórców. Warto było obejrzeć „Carte blanche” choćby po to, aby ją poznać. Jak to jednak bywa czasem w przypadku sztuki filmowej – odrobina finezji i można przedobrzyć. Film broni się świetną grą aktorską Chyry, plastycznymi kadrami, sprawnie poprowadzoną akcją, jednak za dużo w nim ckliwości i melodramatyzmu. Seks nauczycieli w trakcie wycieczki szkolnej, na plaży z widokiem na zachodzące słońce? Czyżby reżysera zbytnio poniosła wyobraźnia? Momentami zabrało mi surowości formy, a przeszkadzał nadmiar poetyki w treści. Po raz kolejny mam zarzut do polskiego kina, że nie umie w prosty sposób opowiadać prostych historii. Szkoda, bo potencjał scenariuszowy był ogromny.

0 comments on “Sopot Film Festival – dzień pierwszyAdd yours →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.